kierdel kierdel
145
BLOG

Dobry fachowiec, ale... donosiciel!...

kierdel kierdel Polityka Obserwuj notkę 35
Bodajże na początku lat 70. ówczesny redaktor naczelny Polityki, Mieczysław Rakowski, opublikował artykuł „Dobry fachowiec, ale bezpartyjny”. Tekst ten przedstawiał rewolucyjną dla ówczesnych decydentów tezę, że obsadzając stanowiska kierownicze w gospodarce czy nauce należy kierować się fachowością kandydatów, a nie ich przynależnością do PZPR. Artykuł był zwykle odbierany jako drobny kroczek w stronę demokratyzacji życia i otwarcia w kierunku środowisk niemarksistowskich, a Rakowski uznany został za partyjnego liberała. (Informacja dla młodych zwolenników PiS-u, którym wmówiono, że słowo „liberał” to najcięższa z możliwych obelg: w owym czasie określenie „partyjny liberał” było określeniem w miarę pozytywnym jako przeciwieństwo „partyjnego betonu”).

Obecnie z niepokojem obserwuję stanowisko podobne do tego, jakie kiedyś prezentował PZPR-owski beton: na niektóre stanowiska należy zatrudniać wyłącznie osoby... no nie, nie należące do jakiejś konkretnej partii (widzę w tym pewien postęp! ;-b ), ale takie, które nie mają negatywnego świadectwa wystawionego przez IPN. Jeżeli takowe dostali, to należy odebrać im np. możliwość nauczania na wyższych uczelniach.

Sam jestem zwolennikiem lustracji i pełnego otwarcia archiwów. Należy jednak zastanowić się, czemu lustracja ma służyć. Moim zdaniem powinna blokować osobom niegodnym dostęp do stanowisk, których złe bądź nieuczciwe piastowanie może narazić na szwank interes ogólnopaństwowy. Drugim powodem może być przypomnienie niektórym „autorytetom moralnym”, że aby pouczać innych, trzeba mieć czyste sumienie. (Dobrym przykładem jest tu Andrzej Szczypiorski, który nie mógł powstrzymać się od moralizowania w sytuacji, gdy sam kiedyś postępował był bardzo brzydko).

Aleksander Wolszczan nie podpada pod żaden z tych punktów. Nie aspirował ani nie aspiruje do wysokich stanowisk państwowych; nie przypominam też sobie, by kiedykolwiek usiłował oceniać postawy innych bądź pouczać, co jest słuszne, a co - nie. Nie negując więc prawa do zaglądania do jego teczek, zastanawiam się czemu tak rozdmuchano fakt jego współpracy z SB i dlaczego wzbudza on aż tyle emocji?

Moim zdaniem wynika to z naszych kompleksów. Wolszczan jest jednym z bardzo niewielu polskich uczonych, którzy zrobili dla nauki coś rzeczywiście istotnego. (Nie mam zamiaru polemizować tu z wszystkim „znawcami” astrofizyki, którzy twierdzą, że odkrycia Wolszczana są niewiele warte). Osiągnął też spory sukces międzynarodowy, a jego nazwisko jest rozpoznawalne przez wszystkich astronomów i miłośników tej dziedziny wiedzy. Informacja, że donosił, natychmiast poprawia samopoczucie osób nie mających takich dokonań. Jak to zauważył pewien internauta, mogą oni myśleć sobie coś takiego: „co prawda nie mam takich osiągnięć jak Wolszczan, ale nie donosiłem do SB, więc de facto jestem od niego lepszy!”...

Pan Terlikowski i inni uważają, że donosiciele nie powinni uczyć młodzieży. Moim zdaniem nie mają racji. W końcu taki Wolszczan jest świetnym fachowcem i szczytem głupoty byłoby skazanie go na zabranie swojej wiedzy do grobu. Na złość tacie niech mi uszy marzną... ;-b  Uczelnia jest od tego, by zapewnić jej słuchaczom jak najwyższy poziom pobieranych nauk, a Wolszczan jest w stanie to uczynić. Kwestie moralności zostawmy innym instytucjom, takim jak Kościół katolicki. Dlaczego bowiem zabronić konfidentom uczenia astrofizyki, a pozwolić prowadzić np. kursy na prawo jazdy? No, chyba że tego ostatniego też im zabronimy...

À propos Kościoła: nie zauważyłem, żeby osoby domagające się odebrania Wolszczanowi możliwości uczenia astronomii żądały też, by księżom współpracującym z SB zakazano głoszenia kazań. A przecież to właśnie w niedzielnych kazaniach (a nie w wykładach o spektrografii radiowej czy timingu pulsarów) poruszane są kwestie moralności...

Oczywiście, najlepiej byłoby, gdyby nauczyciel akademicki był jednocześnie wybitnym specjalistą i miał kryształowy charakter („lepiej być bogatym i zdrowym”... ;-b ), ale w sytuacji, kiedy to nie jest możliwe? Co jest ważniejsze - moralny kręgosłup czy fachowość? Ilu mamy w Polsce astronomów klasy Wolszczana?...

Na zakończenie krótkie pytanie. Jeżeli – czego nikomu nie życzę! – znajdziecie się kiedyś w szpitalu, to czy wolelibyście być operowani przez chirurga-średniaka, ale o czystym koncie w IPN, czy też przez najwyższej klasy fachowca, który kiedyś współpracował z SB? (Uprzedzając ewentualne przywołanie przez moich adwersarzy przykładu dr. G., zwracam uwagę, że nie był on donosicielem, ale zwykłym łapówkarzem). Odpowiedź jest chyba oczywista, nieprawdaż?

Prawdaż.

PS. Żeby nie było żadnych wątpliwości, po raz kolejny wyjaśniam, że donoszenie do SB uważam za plamę na honorze.

 

kierdel
O mnie kierdel

Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. Trollem się nie jest; trollem się bywa. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu salonowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu. Tymon & Transistors - D.O.B. (feat. Jacek Lachowicz)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka