kierdel kierdel
1769
BLOG

Nie będę kibicować polskim sztangistom w Rio!

kierdel kierdel Sport Obserwuj notkę 39

Najbardziej gorącym tematem przed zbliżającymi się Igrzyskami Olimpijskimi w Rio była kwestia dopuszczenia do startu zawodników z Rosji – kraju, w którym doping stosuje się na potęgę. Międzynarodowy Komitet Olimpijski postanowił, że decyzję mają podejmować poszczególne federacje sportowe. I tak, jedne zdecydowały się dopuszczać sportowców z Rosji, którzy nie zostali jeszcze przyłapani; inne – takie jak Międzynarodowa Federacja Podnoszenia Ciężarów (IWF) – wykluczyły wszystkich Rosjan.

Czy jednak Rosja to jedyne „imperium zła” na świecie, jeśli chodzi o stosowanie dopingu? Przyjrzyjmy się podnoszeniu ciężarów w Polsce.

W listopadzie 2002 roku miały się odbyć w Warszawie Mistrzostwa Świata w Podnoszeniu Ciężarów. Tuż przed nimi do Budapesztu, gdzie urzęduje Tamás Aján, ówczesny (i obecny) przewodniczący IWF, wezwani zostali przedstawiciele Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów (PZPC). Oczekiwała ich tam bardzo przykra wiadomość: Szymon Kołecki, srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich 2000 w Sydney, został przyłapany na dopingu! Sytuacja była dramatyczna, gdyż groziła dożywotnią dyskwalifikacją naszego sztangisty, dla którego było to już druga taka wpadka (pierwszą zaliczył w 1996 roku). Co więcej, niewiele wcześniej zdyskwalifikowano dwie inne polskie zawodniczki – Aleksandrę Klejnowską i Dominikę Misterską – a, zgodnie z ówczesnymi przepisami IWF, trzy takie incydenty powinny skutkować wykluczeniem całej reprezentacji z międzynarodowych imprez. Możliwe więc było odebranie MŚ Polsce.

Po negocjacjach sprawę zamieciono pod dywan – podobno w imię polsko-węgierskiej przyjaźni... Strona polska zobowiązała się tylko do wycofania Kołeckiego z MŚ. Szymon przez wiele następnych lat startował jednak na innych zawodach, a na IO 2008 w Pekinie zdobył drugi srebrny medal, obecnie zaś pełni funkcję prezesa PZPC!...

Ktoś powie: stare dzieje, po co to odgrzebywać? Popatrzmy zatem na polskie ciężary z ostatnich lat.

W 2014 roku na dopingu przyłapano 3-krotnego Mistrza Świata, Marcina Dołęgę. Mimo że była to jego druga wpadka, został zdyskwalifikowany tylko na 2-lata, bo od poprzedniego incydentu minęło więcej niż 8 lat. Dwa lata dostała też reprezentantka kraju Małgorzata Wiejak. Tuż przed IO 2012 w Londynie wpadła Marzena Karpińska. Zaraz po odbyciu 2-letniej kary znowu zdiagnozowano u niej doping, więc tym razem dyskwalifikacja była już dożywotnia. Nadmiar hormonu wzrostu wykryto u Krzysztofa Zwarycza, który na IO w Londynie zajął 7. miejsce. Dwa lata. Następni dwaj wpadkowicze to Mistrz Europy, naturalizowany w Polsce Gruzin Arsen Kasabijew i medalista zawodów juniorskich Jarosław Samoraj.

Mało?... No to jeszcze dwaj kolejni zdyskwalifikowani za doping sztangiści. Nie są to może wybitni zawodnicy, ale ich nazwiska są w jakiś sposób znaczące, gdyż jeden z nich to brat obecnego prezesa PZPC Sylwester Kołecki, a drugi to Piotr Chruściewicz, syn byłego trenera kadry...

Lista jest przerażająco długa. A może już wycięto wszystkie chwasty i teraz nasze ciężary są czyste? Śmiem wątpić, gdyż podejrzane jest też zachowanie innych naszych czołowych ciężarowców. Złoty medalista z Londynu Adrian Zieliński zniknął na parę tygodni przed owymi IO i nigdzie nie można go było znaleźć. Podobno przebywał na treningach w Osetii... Tak czy inaczej, uniknął wtedy kontroli antydopingowych. Adrian wraz z bratem Tomaszem Zielińskim odbyli zresztą takich „wypraw do Osetii” więcej. Jest wielce prawdopodobne, że oczyszczali wtedy swoje organizmy ze śladów dopingu. W tym roku kontrolerzy dwukrotnie nie zastali brązowego medalisty z Londynu, Bartłomieja Bonka, w miejscu, w którym miał przebywać. Trzeci taki przypadek byłby równoznaczny z dyskwalifikacją.

Niedawno przez chwilę wydawało się, że PZPC zaczyna w miarę poważnie walczyć z dopingiem. W czerwcu z kadry wyrzuceni zostali Tomasz Zieliński i Krzysztof Szarmiak. Prezes Kołecki stwierdził: „To była trudna decyzja, ale nie mieliśmy innego wyjścia. Obaj lekceważyli cykl przygotowań do igrzysk, nie przyjeżdżali na obowiązkowe zgrupowania, przysyłali zwolnienia lekarskie, swoją absencję tłumaczyli różnymi, dziwnymi powodami. (...) O konkretnych powodach nie chcę mówić, ale jedno jest bezsporne – zawodnik przygotowujący się do najważniejszej imprezy czterolecia powinien być pod opieką i kontrolą kadry szkoleniowej po to, aby nic się nie wydarzyło, aby nagle nie pojawiła się u niego poważna 'zwyżka' formy.” Czyżby w polskich ciężarach szło nowe?...

Ale gdzie ta, ale gdzie ta! Tomasz Zieliński jest w składzie na Rio (wspólnie m in. z bratem Adrianem oraz Bonkiem), a Szarmiak do ostatniej chwili był rozważany jako poważny kandydat do występu na Igrzyskach.

Jestem kibicem starej daty. Cieszy mnie, kiedy Polacy wygrywają, ale po uczciwej walce. Nie jestem w stanie zaakceptować podejścia, zaprezentowanego tu kiedyś przez jednego z blogerów, że Polacy muszą stosować doping, żeby wyrównać szanse z tymi, którzy zachowują się nieetycznie. Nie łykam tego, bo jest to zwykła hipokryzja i za bardzo przypomina dawną bolszewicką „dialektykę” propagandową, która wyglądała mniej więcej tak: kiedy USA napada na jakiś kraj, to dlatego, że chce realizować swe brudne imperialistyczne dążenia i pogrążyć nasz glob w zawierusze wojennej; kiedy zaś ZSRS wkracza na obce terytorium, to tylko po to, aby zachować równowagę sił i ratować pokój na świecie...

Tak, wkurza mnie, kiedy widzę, że nasz zawodnik przegrywa, bo jego przeciwnicy stosują nieczyste chwyty. Ale byłbym skrajnym hipokrytą, gdybym przymykał oczy na analogiczne machlojki Polaków. Hiperpatrioci mogą domagać się odebrania mi obywatelstwa, ale ja w Rio polskim sztangistom kibicować nie będę!

kierdel
O mnie kierdel

Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. Trollem się nie jest; trollem się bywa. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu salonowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu. Tymon & Transistors - D.O.B. (feat. Jacek Lachowicz)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport