Moje przewidywania sprzed Tour de France sprawdziły się całkiem nieźle. Czterej kolarze spośród mojej ośmioosobowej listy faworytów zajęli cztery pierwsze miejsca. Z pozostałych Contador porozbijał się na samym początku i szybko wycofał, zaś plamę dali Aru, Van Garderen i Pinaut.
Froome wygrał klasyfikację generalną Touru z dużą łatwością i właściwie cały czas był niezagrożony. Obecnie to zdecydowanie najlepszy kolarz na świecie. Sekundy przewagi potrafił zdobywać w każdej sytuacji: na podjeździe, na zjeździe, na terenie płaskim i na etapie jazdy na czas.
Mimo ogromnej przewagi Froome'a, tegoroczny TdF wcale nie był nudny, bowiem zacięta walka toczyła się o kolejne miejsca na podium. Drugie miejsce zajął Bardet po odważnym ataku na przedprzedostatnim etapie. Dało mi to pewną satysfakcję, gdyż ktoś wyśmiewał mnie tutaj za to, że umieściłem go na swojej liście faworytów! ;)
Trzeci w generalce był Quintana, który przejechał cały TdF dokładnie tak, jak Majka pojechał tegoroczne Giro: ani razu nie zaatakował, a jedynie „minimalizował straty”. Tyle tylko, że jazdę Majki na Giro chwalono i określano jako bardzo mądrą (bo niby obiektywnie oceniał swoje możliwości i nie szalał niepotrzebnie), natomiast na Quintanie wieszano psy za brak agresywności. Ciekawe, prawda?... ;)
Majka wygrał klasyfikację górską, ale nie oceniam tego jako jakiś ogromny sukces – po prostu nikt poza Rafałem nie był zainteresowany walką o to trofeum. To znaczy, na samym początku z Majką o koszulkę w grochy bił się (i nawet wygrywał rywalizację) Pinaut, który szybko poniósł duże straty w generalce i coś chciał mimo wszystko uugrać. Kolarz francuski wycofał się jednak w połowie TdF. Majka walczył też o zwycięstwa na kilku etapach górskich, ale bez powodzenia. Pewnie dlatego, że nie jest sprinterem ;) (Przepraszam za ten ostatni, niemądry żarcik, zrozumiały tylko dla tych, którzy regularnie śledzili dyskusje o TdF na salonie24).
Jak podsumować tegoroczne TdF jednym zdaniem? Było ciekawie, ale bez szału.
Komentarze