kierdel kierdel
222
BLOG

Salon24 i święte prawo własności

kierdel kierdel Rozmaitości Obserwuj notkę 60

Burza, która wybuchła w salonie w związku ze zmianami regulaminowymi, jest – sorry, Winetou – kolejnym przykładem naszej narodowej anarchii. Wszyscy oburzeni uważają, że wprowadzanie jakichkolwiek ograniczeń na treść wypowiedzi jest zamachem na złotą wolność szlachecką... ups, przepraszam – na wolność słowa. Ta wolność ma niby obowiązywać wszędzie – także na prywatnych portalach internetowych.

 
Co ciekawe, wśród największych krytykantów administracji za umieszczanie w piwnicy niepożądanych przez nią blogerów są osoby, które uważają się za konserwatystów. Wielu z nich zapewne zachwyca się obowiązującym w niektórych stanach USA prawem pozwalającym zastrzelić każdego, kto znajdzie się na terenie czyjejś posiadłości bez zgody jej właściciela. Z drugiej strony ci sami ludzie uważają za skandal, że administracja pozwala sobie na własnym portalu internetowym blokować komuś dostęp do strony głównej. To jakoby zagraża wolności wypowiedzi. Rzecz jasna, ich zdaniem umieszczanie w Salonie24 niepożądanych przez jego właścicieli tekstów absolutnie nie zagraża wolności zarządzania czyjąś prywatną własnością...
 
Wielu blogerów biadoliło niejednokrotnie, że zostali zbanowani (lub potraktowani w inny niemiły sposób) przez administrację, a przecież nie złamali regulaminu. Może przemówi do nich taka oto historyjka.
 
Wyobraź sobie, blogerze, następującą sytuację. Zdecydowałeś się prowadzić tzw. dom otwarty i wpuszczasz do niego wszystkich, którzy sobie tego życzą; dla porządku wprowadzasz jednak regulamin, jak goście powinni postępować. Piszesz w nim, że należy zachowywać się kulturalnie, a w szczególności nie wolno pluć na dywan, ciągnąć kota za ogon, sikać do sadzawki z rybkami, ani rzygać do akwarium. Stwierdzisz jednak, że ktoś wymazuje na ścianie przedpokoju napis: „Właściciel tego domu to świnia!”, a inny podgląda twoją żonę w kąpieli. A ty akurat takich sytuacji nie umieściłeś w regulaminie... Na zwróconą przez ciebie uwagę delikwenci odpowiadają, że czynności te nie zostały wymienione w regulaminie, a oni sami wcale nie uważają takiego postępowania za niekulturalne; jeżeli zaś ty tak twierdzisz, to ograniczasz ich wolność. I co, będziesz się temu bezczynnie przyglądać – bo rzeczywiście kwestia oceny, co jest kulturalne, a co nie, jest rzeczą subiektywną – czy jednak poprosisz owych osobników, by się wynieśli z twojej posiadłości?
 
Gdy jesteś w gościach, zachowuj się jak gość.
 
Jestem z przekonań thatcherystą (tzn. zwolennikiem poglądów Margaret Thatcher; wolę nie nazywać się prawicowcem, gdyż w Polsce określenie to straciło swój sens) i uważam, że prawo własności jest święte. Jeżeli ktoś jest właścicielem portalu internetowego, może na nim robić co mu się podoba (o ile tylko nie łamie prawa). Tak samo jak właściciel domu może zapraszać i wypraszać kogo chce. Gdybym ja miał własny portal, w jego regulaminie umieściłbym następujący punkt: „Administracja może każdemu odebrać prawo pisania i komentowania, albo nie będzie umieszczać jego tekstów na stronie głównej, podając tego przyczyny, albo bez ich podawania”. Wtedy sprawa byłaby jasna. Jeżeli taka sytuacja się komuś nie podoba, może szukać sobie innego portalu, albo stworzyć własny.
 
Moim zdaniem protest tych blogerów, którzy zdecydowali się „zejść do piwnicy”, jest niesłuszny, gdyż mylą oni wolność wypowiedzi z wolnością szarogęszenia się na cudzych włościach, czyli de facto – z anarchią. Żałuję tego, bo wśród protestujących jest parę osób, na których blogi zaglądałem z wielką przyjemnością. Mam nadzieję, że niedługo sytuacja się jakoś unormuje i znowu będę widzieć na stronie głównej teksty Panny Wodzianny, Voit czy elig.
 
To tyle na razie. Teraz idę skorzystać z innego podstawowego prawa, a mianowicie możliwości pospania sobie w niedzielny poranek. To prawo jest równie święte jak prawo własności, nieprawdaż?
 

Prawdaż ;)

kierdel
O mnie kierdel

Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. Trollem się nie jest; trollem się bywa. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu salonowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu. Tymon & Transistors - D.O.B. (feat. Jacek Lachowicz)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości