kierdel kierdel
103
BLOG

Po diabelskim etapie TdP - coś dla fanów telewizji publicznej

kierdel kierdel Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Dzisiaj mieliśmy przedostatni, górski etap Tour de Pologne, określany w kółko przez sprawozdawców „etapem królewskim”. Ja nazwałbym go raczej „etapem diabelskim”, gdyż był to 6. etap 66. TdP, a – jak dobrze wiadomo z horrorów – trzy szóstki to liczba Szatana... ;) Liderem pozostał Mistrz Świata Alessandro Ballan, który na 99% wygra jutro cały Tour. Można zatem pokusić się już o refleksje na temat całego wyścigu. Ja ograniczę się do oceny transmisji telewizyjnej.

Po raz kolejny telewizja publiczna uraczyła nas widowiskiem, które na pierwszy rzut oka robi spore wrażenie. Kamery umieszczone na helikopterze, motocyklach i wzdłuż trasy, pięciu czy sześciu stałych sprawozdawców i komentatorów, z których jeden jedzie nawet wraz z kolarzami na motocyklu i zadaje bardzo ogólnikowe pytania trenerom podróżującym w samochodach. Kamera na helikopterze transmituje co ciekawsze widoki, a dzięki znakomitej pogodzie wyglądają one naprawdę wspaniale... Czyli – znakomita relacja? Niestety, nie. Brakuje rzeczy najważniejszej: rzetelnej i pełnej informacji.

 
Sprawozdawcy ograniczają się właściwie do tego, co dzieje się na samym czele, a przecież w wyścigach kolarskich ważne rzeczy rozgrywają się także z tyłu. Któryś z faworytów może odpaść od peletonu. Kibice chcieliby wiedzieć, gdzie jadą najlepsi polscy i zagraniczni kolarze. O takich rzeczach sprawozdawcy powinni informować przez cały czas.
 
A jak to wygląda w rzeczywistości? Niech przykładem będzie dzisiejszy etap. Najpierw uciekała grupa dziewięciu kolarzy, której skład, co trzeba przyznać, sprawozdawcy podali. Przewaga podobno nie była wielka, ale dokładną różnicę między nią a peletonem podawano o wiele za rzadko. A przecież w epoce GPS-u nie powinno to stanowić szczególnej trudności... Sprawozdawcy zachwycali się jadącymi w czołówce trzema Polakami: Rutkiewiczem, Morajką i Huzarskim. W pewnym momencie ten ostatni odpadł od grupy. Co się z nim potem działo, wiadomo było, dopóki jechał przed peletonem. Potem już nic. Czy utrzymuje się w peletonie i nadal ma szanse na dobrą pozycję? Czy zostaje z tyłu? A może, zmęczony trudami ucieczki, już się wycofał? Na pewno wielu telewidzów chciałoby to wiedzieć, gdyż jest to jeden z najpopularniejszych naszych kolarzy. Świadczyła o tym chociażby wielka liczba transparentów z napisem „Huzar”, które można było dostrzec przy trasie etapu.
 
Pod koniec na czele jechało około dwudziestu zawodników, ale całego składu tej grupy już nie podano. Widzowie nie wiedzieli, kto ma jeszcze szanse na zwycięstwo, a kto już nie. Sprawozdawcy mówili prawie wyłącznie o Ballanie oraz Rutkiewiczu i Szmydzie. Wymieniono jeszcze może tylko dwa czy trzy nazwiska. Nie wiedzieliśmy, czy Rutkiewicz i Szmyd to jedyni Polacy w czołówce. Co stało się z tak wychwalanym wcześniej Morajką? Jest w tej grupce, czy gdzieś z tyłu? No a nazwisko znakomitego Norwega Hagena, zwycięzcy diabelskiego etapu, padło chyba dopiero w czasie decydującego finiszu w Zakopanem...
 
Denerwujące jest też bardzo kiepskie wykorzystywanie helikoptera. Śmigłowiec to dla transmisji wyścigów kolarskich wspaniałe urządzenie – szczególnie gdy finiszuje duża grupa. Widok rozpędzonego peletonu z kamery naziemnej jest dla telewidza bardzo mało czytelny z powodu silnego skrótu perspektywicznego, natomiast z góry wyraźnie widać pozycje wszystkich zawodników. Co więcej, widoczne też są numery kolarzy, tak więc nie ma wątpliwości, kto jest kto. W ten sposób Eurosport relacjonuje końcówki etapów Giro czy Vuelty. Nasza telewizja publiczna zdecydowała się jednak pokazywać finisze z ziemi, zaś zarejestrowany obraz z kamery powietrznej dopiero po kilku minutach, robiąc z niego przysłowiową musztardę po obiedzie. Zastanawiam się, po co więc w ogóle wydano kasę na ten helikopter?
 
Komentarze, z jakimi mieliśmy do czynienia, były najwyraźniej przeznaczone dla osób słabo znających kolarstwo. Rozumiem, że takich widzów jest najwięcej, ale od czasu do czasu można by dodać jakąś informację dla bardziej wytrawnych kibiców tego sportu
 
Podsumowując, na transmisję Tour de Pologne misyjna telewizja publiczna wydała na pewno sporo pieniędzy, ale jej jakość może zadowolić tylko dość przypadkowych kibiców kolarstwa, których nie interesują głębsze detale. Pewnie tacy widzowie to większość, ale – jak pokazują transmisje Eurosportu – można pokazać wyścig tak, że relacja jest interesująca zarówno dla laików, jak i koneserów cyklizmu, nieprawdaż?
 
Prawdaż.
 
PS. Wady, jakie opisałem powyżej, od wielu lat występują w transmisjach TdP przeprowadzanych przez telewizję publiczną. W zeszłym roku napisałem bardzo podobny tekst, który umieściłem na ówczesnym boisko24. Zastanawiałem się teraz nawet, czy zamiast pisać wszystko od nowa, po prostu nie dać do niego linka, jako że zamieszczone wówczas uwagi są nadal aktualne. Niestety, teksty ze „starego” boiska24.pl przepadły gdzieś w czeluściach internetu, zapewne wskutek przesiadki ze starego salonu na nowy. Pytanie do Administracji: czy są one już nie do odzyskania?
kierdel
O mnie kierdel

Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. Trollem się nie jest; trollem się bywa. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu salonowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu. Tymon & Transistors - D.O.B. (feat. Jacek Lachowicz)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości